KOCHAM CIASTECZKA, ale dbam też o Twoje bezpieczeństwo. Więcej o ochronie danych przeczytasz TUTAJ. Klikając Akceptuj, wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek w celu usprawnienia korzystania z witryny.
Wydawać by się mogło, że to co ląduje przede mną na stole nie jest niczym szczególnym. Ot, kawałek chleba, żółty ser, jajko na miękko, trochę masła, łyżka konfitury. Jednak pierwszy kęs mówi wszystko. Oto na jednym talerzu spotykają się smaki doskonale proste, o wybitnej jakości. Dziś z wizytą wpadamy do Baken.
Miejsca
Baken otworzyło się kilka miesięcy temu i od razu zostało fenomenem. Trudno jednoznacznie wskazać jeden czynnik, który o tym zadecydował. Wydaje mi się, że było ich co najmniej kilka: szef kuchni, prostota, której tak potrzebujemy, produkty.
Baken to kolejny koncept Aleksandry i Jacka Dojnikowskich, którzy prowadzą już sieć lokali Bułkę przez Bibułkę, a niedawno otworzyli też miejsce z pizzą neapolitańską – Polly Pizza. Baken pierwotnie miało być piekarniczym zapleczem dla Bułek, potem zostało piekarnią, a jeszcze później okazało się, że to idealne miejsce na śniadanie czy kolację.
Baken = skandynawska prostota
Jednym z czynników sukcesu tego miejsca jest szef kuchni, jego wiedza, umiejętności i pomysł na menu. A szefem kuchni Baken jest nie kto inny jak Michał Toczyłowski, kucharz z dużym doświadczeniem w restauracjach fine diningowych, który postanowił pracować w kameralnej śniadaniowni.
– Zmęczyło mnie kombinowanie. Zobaczyłem, że ludzie chcą przyjść i dobrze zjeść, nie chcą pianek, kropek, itd. […] Moja kuchnia to comfort food, po prostu. Kuchnia, która sprawia ludziom przyjemność – mówi Michał.
W Baken widać jego przywiązanie do jakościowych, prostych produktów. Michał, podobnie jak właściciele Baken, inspiracje czerpie z duńskich restauracji. Swoje menu zbudował wokół chleba. Jest on nieodłącznym elementem większości śniadań – talerzyka kopenhaskiego, chamskiego tosta, jajecznicy serwowanej, a jakże by inaczej, na grzance.
Wokół chleba krąży też menu wieczorne. Wieczorami Baken zmienia się bowiem z minimalistycznej piekarni serwującej śniadania w przytulne, oświetlone przytłumionym światłem bistro, w którym napijecie się naturalnego wina i zjecie np. burratę z pesto i szparagami czy przypalaną młodą kapustę na jogurcie z tahini.
Śniadanie maksymalne
Skupmy się jednak na śniadaniach, bo to one są wizytówką tego miejsca. To bardzo proste śniadania, bo jajecznica na grzance albo tost z szynką i serem nie są przecież szczytem kulinarnych fantazji. Szkopuł tkwi jednak w szczegółach. Baken ma produkty najwyższej jakości, m.in. nabiał od Mariana Nowaka, warzywa od Majlertów, zioła i pomidory od Jabłońskich, czy polską mozarellę od Bianca Mozarella.
– Nasze hasło, które często się tu pojawia to „simple as fuck” – na tym opiera się cały koncept, zarówno wnętrza, jak i menu. Prostota króluje – mówi Ola Dojnikowska.
Weźmy taki talerzyk kopenhaski – jecie w gruncie rzeczy kanapkę z masłem i serem. Co w tym, do licha, takiego wyjątkowego? No właśnie. Produkty. Każdy z nich jest idealny, nie przesadzam. Na talerzu inspirowanym śniadaniami ze stolicy Danii, mamy perfekcyjne połączenie lekko orzechowej goudy, kremowego ubitego masła, chrupkiego chleba, cudownego jajka na miękko i domowej konfitury. To może być najlepsze jajko na miękko, jakie jadłam w życiu, a już na pewno w restauracji. Do tego zestawu polecam awokado posypane płatkami soli Maldon i chili, rozpływa się w ustach.
Co o talerzyku kopenhaskim mówi szef kuchni? Posłuchaj podcastu!
Podobnie rzecz ma się z chamskim tostem – niby nic, zwykły tost z serem i szynką. Ale! Kiedy użyjecie naprawdę dobrej szynki i naprawdę dobrego sera, a całość polejecie domowym ketchupem okaże się, że minimalizm jest tu tylko pozorny. W gruncie rzeczy to rozpustne, maksymalistyczne śniadania!
Kolejki pokazują, że goście nie tylko są gotowi, ale wręcz domagają się tego typu posiłków. Długie ogonki ustawiają się przed wieloma śniadaniowniami. Zastanawiałam się ostatnio skąd ten fenomen śniadań – czy wynika z naszej potrzeby nowości, czy może wręcz przeciwnie – z poszukiwań smaków komfortowych i bezpiecznych? A może po prostu chcemy być na czasie, a akurat miejsca ze śniadaniami są teraz modne?
Jestem przekonana, że kolejki do Baken będą ustawiać się jeszcze długo. No chyba, że… otworzą kolejne miejsce? A są takie plany, pod koniec wakacji ma ruszyć Baken w kompleksie Browary Warszawskie. To miejsce będzie dużo większe i skupione na kolacjach, ale śniadania też w nim zjecie. I jest to fantastyczna wiadomość. Do zobaczenia przy śniadaniu!
Baken – podsumowanie
Co? Śniadania w stylu kopenhaskim, bazujące na chlebie wypiekanym na miejscu oraz kolacje inspirowane kuchniami z całego świata.
Gdzie? Baken, Żurawia 12, Warszawa.
Dlaczego? Bo to śniadania zrobione z najwyższej jakości produktów – wspaniałych serów i wędlin, pysznego masła, idealnych jajek.
Czego trzeba spróbować? Hitu tego miejsca – talerzyka kopenhaskiego oraz chamskiego tosta i jajecznicy na grzance.
Artykuł powstał w ramach cyklu tematycznego W podróż. Pozostałe materiały w cyklu: