Temat miesiąca: Rozkosz (kulinarna!)
Ekscytacja na samą myśl. Mrowienie po pierwszym kęsie. Obezwładniająca przyjemność z umamicznego smaku rozlewającego się na języku. Kulinarna rozkosz niejedno ma imię – czas się nią zająć!
Ekscytacja na samą myśl. Mrowienie po pierwszym kęsie. Obezwładniająca przyjemność z umamicznego smaku rozlewającego się na języku. Kulinarna rozkosz niejedno ma imię – czas się nią zająć!
Pierwszy rozkoszny wstrząs przeżyłam jedząc sernik z białą czekoladą. Restauracji, która go serwowała dawno już nie ma. Ciekawe, czy zachwyciłby mnie dziś tak samo? Trochę już od tego czasu zjadłam, mój zmysł smaku zdążył się nieco wyedukować. Szukam jednak tych małych smakowych olśnień nieustannie.
Do jedzenia mam stosunek emocjonalny. Wizja kolacji w super miejscu czy nawet zwykłe zamówienie pizzy, powodują, że odczuwam radosne podniecenie, no cieszę się po prostu jak dziecko. Podobnie rzecz wygląda z podróżami – listę miejsc do odwiedzenia kompletuję na długo wcześniej, a oczekiwanie jest elementem, który lubię niemal tak samo jak faktyczny wyjazd.
Jestem z tych, którzy mruczą podczas jedzenia, zamykają oczy, robią miny. Ostatnio chwilę prawdziwej rozkoszy przeżyłam w pizzerii. Aż zamknęłam oczy, żeby przez chwilę pobyć sam na sam ze zniewalającą kombinacją smaków.
Z drugiej strony lubię patrzeć. Patrzenie oznacza dystans, zwalnia z potrzeby angażowania sił innych zmysłów. Tropię food porn w filmach czy na Instagramie, mimo, że wiem, jak bardzo zwodniczy potrafi być. Daję się zwieść, podążam krętymi drogami zrobionymi z ciągnącego się sera i płynącej czekolady. Samo widzenie mi wystarczy. Nie muszę jeść tych rzeczy, mogę mieć z nich czysto estetyczną rozkosz dla oczu.
Ale umówmy się, jeśli już jem, chcę zaspokojenia wszystkich zmysłów – nie tylko smaku i wzroku, ale także zapachu, słuchu (niechby coś chrupało) czy dotyku (choćby chropowaty talerz). Ta sensualność wiąże jedzenie z seksem. Nasza kultura nie lubi mówienia o tym. Przyjemności ciała, czy to seksualne czy to jedzeniowe, są zawsze niżej niż przyjemności umysłu. Czy nie sądzicie, że pora je docenić?
Nie wiem dlaczego, ale było dla mnie oczywiste, że przyjemność z jedzenia będzie jednym z pierwszych tematów, którymi zajmę się na blogu. Może jest to spowodowane tym, że sensualność jedzenia jest jakoś ciągle niedoceniona, za mało podkreślana. Październik będzie więc na Pożywce miesiącem rozkoszy wszelakich.
W tym miesiącu przeczytacie i posłuchacie m.in. o:
…i innych wspaniałych rzeczach! To będzie dobry miesiąc!