KOCHAM CIASTECZKA, ale dbam też o Twoje bezpieczeństwo. Więcej o ochronie danych przeczytasz TUTAJ. Klikając Akceptuj, wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek w celu usprawnienia korzystania z witryny.

Uwaga, ona jest goła! Rozkoszne talerze i dodatki

Uwaga, ona jest goła! Rozkoszne talerze i dodatki

W ostatnim czasie Instagram opanowały nagość, seks i perwersja. Czy wy widzicie te wszystkie gołe baby? Są wszędzie! Świeczki uformowane na kształt ciał, golizna na talerzach, nagie plakaty. Degrengolada i zgorszenie.

Ale cacko!

Przychodzę wam więc z pomocą – jeśli nie chcecie ulec pokusie, tych rzeczy powinniście się wystrzegać! Możecie też powiedzieć Hola! Pani to do żarcia, a nie tu jakieś rzeczy polecać! Wprawdzie nie muszę się tłumaczyć, ale ten pierwszy raz kiedy pisze na taki temat, może powinnam – na Pożywce znajdziecie treści z cyklu Ale cacko! znanego wam już wcześniej z Instagrama. Przede wszystkim piszę o porcelanie i ceramice, ale mogą się zdarzyć różne okołostołowe pięknoty. Takie jak np. świeczki czy wazony – czyli coś, co często właśnie przy jadalnianym stole wykorzystujemy.

Klasyka golizny – świece

Wiem, że to niby a la rzeźba, no ale umówmy się – rzeźbić mogli te kobiety w ubraniu, czyż nie? I też raz te baby krągłe, raz nie, ile tych wzorów piękna?!

Ano, proszę państwa, dużo. Oglądam sobie zdjęcia na Instagramie i widzę, że często jednak stawiamy na dość klasyczny model sylwetki w przypadku świeczek. Są natomiast takie marki, które nieco poszerzają spektrum. Ze wszystkich rzeczy na świecie, jedną z najbardziej przeze mnie nielubianych jest patos. Dlatego uroczą wprawdzie, ale bardzo klasyczną świeczkową Wenus od marki Loro Candles zestawiłam z jej trochę starszym odpowiednikiem – Wenus z Willendorfu. Dwie Wenus, dwa inne kanony urody.

Wenus z jabłkiem, czyli rzeźba-pierwowzór świecy, pochodzi z XIX wieku i stworzył ją duński artysta Bertel Thorvaldsen (możecie zobaczyć oryginał, rzeczywiście z jabłkiem w ręku, w jego muzeum w Kopenhadze). W ofercie Loro Candles jest też Wenus z Milo, ale ta moja wydaje się mniej oczywista. Świeczki od Loro wykonywane są ręcznie z sojowego wosku w małej warszawskiej pracowni i mają ulżyć naszej tęsknocie za artystycznym pięknem.

Wenus z Willendorfu to w oryginale ok. 11-centymetrowa figurka pochodząca z okresu paleolitu. Wyrzeźbiona została ponad 30 tysięcy lat temu, a aktualnie można oglądać ją w Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu. Świeczkę w kształcie Wenus z Willendorfu znajdziecie w ofercie marki La Flamme Candles (obok świeczek w kształcie cipek, cycuszków czy… Maryi i Jezusa) Występuje w wielu pastelowych kolorach. Bawi mnie i jednocześnie tak wiele kulturowych odniesień w sobie zawiera, postawienie ich obok siebie.

Świece Loro Candles kupicie tutaj, La Flamme tutaj, choć są też dostępne w wybranych butikach stacjonarnie.

A z całkiem innej gliny, a właściwie z sojowego wosku powstają świece marki Sun. Sea. Salt. Każda kobieca sylwetka jest ręcznie formowana, dlatego każda jest absolutnie unikatowa. Marka zajmuje się tworzeniem produktow, nazwijmy je plażowymi, czyli roznych szydełkowych spódnic, kapeluszy czy klapek. Projekt Samomiłość jest jej świeczkowym debiutem. Świeczki stworzyła Agnieszka Łoza, stylistka we współpracy z Igorem Klukowskim, absolwentem ASP. Są piękne, występują też w kilku odcieniach beżu – bo nie ma uniwersalnego koloru skóry, prawda?

Te świece kupicie online w sklepie Sun. Sea. Salt.

Podobno wszystkie świece są przyjaciółmi alergików i pięknie pachną – ja chyba prędko się o tym nie przekonam, bo kto by palił takie cuda?!

Prosto z buduaru – wazony

Natalia Kopiszka znana jest z tego, że przywiązuje w swoich kolekcjach dużą wagę do cielesności. W jej rozkosznie różowym, buduarowym butiku kupicie m.in. broszki w kształcie ciała czy waginalne kolczyki. Ale moje serce należy do porcelany – już to ustaliliśmy. Nie mogłam więc powiedzieć nie, kuszącym kształtom tego wazonu. Występuje w dwóch rozmiarach – większy spokojnie będzie głównym elementem dekoracyjnym stołu, mniejszy to taka mała ozdoba na jeden-dwa małe kwiatki. Jeśli macie taką możliwość przejdźcie się do warszawskiego butiku Kopi na ulicy Oleandrów – wnętrze jest obłędne, a zamiast klamki trzeba złapać za… złote ciało, dokładnie takie samo jak wazon.

Wazon znajdziecie w sklepie internetowym Kopi.

Na Instagramie prawdziwe triumfy święcą także wazony od Anissy Kermiche – jej dzieła powstają w skali niemal 1:1! Możecie znaleźć je na stronie artystki, ale uprzedzam ceny są adekwatne do wielkości wazonów.

Do schrupania – porcelanowe naczynia

Mam taki fetysz, że zbieram naczynia z rysunkiem ciał i twarzy. Będę pewnie jeszcze nie raz i nie dwa pisać o różnych markach, które takie porcelanki oferują, ale dziś chciałam wam polecić szczególnie dwie.

Jednym z moich porcelanowych faworytów jest Fusku Ceramika. Fusku to mała pracownia ceramiczna, która może poszczycić się fantastycznymi wzorami nanoszonymi na talerze i kubki. Jest wśród nich prężąca się Wenuska, a dla tych co lubią mniej wprost, Wenuska odwrócona tyłem na poduszkach. A już o kotach we francuskich beretach czy różowych pudlach, które bez pardonu wskoczyły na porcelanę nawet nie wspominam – są cudne!

Gorąco zachęcam was też do zaobserwowania na Instagramie marki Nodi Studio. Nodi dopiero startuje, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że będzie to mocny start – talerze, miski i kubki nakrapiane w kolorowe ciapki i z wizerunkiem kształtnej dupki będą hitem, mówię wam. Do tego są też naczynia w dinozaury czy koszulki z nadrukami.

Fusku Ceramikę znajdziecie tutaj, a Nodi tutaj.

Z kolei różnokolorowe wzorzyste waginy to dzieło Arentplates. Nazwa dobrze oddaje istotę tych półmisków – są ręcznie malowane, a bardziej niż do jedzenia, nadają się do powieszenia na ścianie. Jeśli nie jesteście przekonani do wieszania tej pochwały kobiecości na ścianie (nie wiem dlaczego mielibyście nie być!), to zawsze możecie wybrać np. talerze w ryby – mniej kontrowersyjne, a równie wspaniałe.

Talerze Arentplates znajdziecie tu.

Wiem, że to tylko świeczki, wazony czy talerze, ale takie małe rzeczy mają ogromny wpływ na to, jak widzimy niektóre zjawiska i są też ich odbiciem. Cieszy mnie niezmiernie, że coraz częściej przedstawiane ciało jest nieidealne, tu grubsze, tu chudsze, NORMALNE. Bo to normalne ciało musi w końcu zacząć gościć w dyskursie wizualnym, nawet jeśli tylko pod postacią lekko snobistycznego gadżetu, który kupujemy, bo akurat jest modny.

P.S. Początkowe zgorszenie to oczywiście żart. Po przeczytaniu całości chyba nikt nie wątpi, że wszystkie prezentowane marki kocham miłością wielką.

Może Cię też zainteresować