KOCHAM CIASTECZKA, ale dbam też o Twoje bezpieczeństwo. Więcej o ochronie danych przeczytasz TUTAJ. Klikając Akceptuj, wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek w celu usprawnienia korzystania z witryny.

Portret kucharza, z miłości do galette: „Le Père Paul” Monet

Portret kucharza, z miłości do galette: „Le Père Paul” Monet

Wzrok ma zmęczony, ale usta zdeterminowane. Pewnie właśnie przerwał zagniatanie ciasta na galette i już myśli o perfekcyjnej warstwie nadzienia, które czeka cierpliwie w misie na kuchennym stole.

Ale cacko!

Monsieur Paul lubi być w centrum uwagi, ale nic nie jest w stanie sprawić, że przestanie myśleć o jedzeniu. Ach, ten Monet, mógłby się pospieszyć! Nie ma jednak co narzekać, to dobry gość. 

Pan od galette

Claude Monet przyjechał do Pourville, żeby malować normandzki krajobraz. To mała rybacka wioska, która jak wynika z listów Moneta, była bardzo urokliwa. Twórca impresjonizmu zabawił tam kilka miesięcy. Zamieszkał w hotelu o wspaniałej nazwie – A la Renommée des Galettes (renommée to po francusku sława, z kolei galette jest rodzajem ciasta.

Wyobrażacie sobie lepsze miejsce niż hotel we Francji, nazwany na cześć słodkich przysmaków? Nazwany zresztą nie bez powodu. Właścicielem hotelu wraz ze znajdującą się w nim restauracją był alzacki szef kuchni, Paul Antoine Graff, nazywany pieszczotliwie Le Père Paul. Specjalizował się w (bez zaskoczeń) galette, stąd nazwa hotelu. Galette to nadziewane ciasto francuskie. Chyba najbardziej znana jego wersja to galette des rois, czyli ciasto trzech króli. Pieczone na początku stycznia, jest po brzegi wypchane aromatyczną masą migdałową. 

Les Galettes, 1882

Malarzowi bardzo się tam podobało, żałował nawet że nie przyjechał wcześniej. Hotel znajdował się przy samej plaży, a galette musiały też być niczego sobie – oprócz portretu kucharza, a także jego żony, powstał portret… słodkich ciastek. Chociaż tak naprawę nie wiemy, czy były słodkie, zwłaszcza, że galette występują też w wersji słonej. Monetowi udało się jednak uchwycić ich połyskującą, apetycznie przypieczoną skórkę i dekoracyjny wierzch.

 

Pan od obrazów 

To w podziękowaniu za gościnę malarz prawdopodobnie namalował obrazy przedstawiające gospodarzy hotelu i im je podarował. Portrety i martwa natura to typowy przykład impresjonizmu. Jak sama nazwa wskazuje, w tym kierunku w sztuce chodziło przede wszystko o ulotne impresje, wrażeniowość. To dlatego sens miało malowanie tego samego krajobrazu czy budynku w różnych porach dnia i roku – za każdym razem światło, które dla impresjonistów było kluczowe, tworzyło inny obraz.

Ruch artystyczny impresjonistów był przełomowy. Z całą mocą stwierdzali, że nie chcą już malować wydarzeń historycznych, ale codzienność. Stąd właśnie na ich obrazach pojawiają się sceny z barów, rybacy na łodziach czy… kucharz.

La Mère Paul, 1882

Obraz Moneta jest malowany krótkimi pociągnięciami pędzla i ma typową dla malarza rozmytą kolorystykę. Zwróćcie uwagę, że szef właściwie „roztapia się” w tle. Mimo, że kucharz wydaje się jakby zatrzymany w pół kroku – ze swoją rozwichrzoną czarno-siwą brodą i przekrzywioną czapką – to z jego postaci bije jakaś nieokreślona duma i siła. Myślę, że to właśnie gościnność Paula (i jego galette) sprawiło, że Monet stworzył ten przyjacielski portret. 

Co ciekawe, obydwa portrety, kucharza i jego żony z ukochanym terrierem zawisły obok siebie. Po lewej stronie natomiast powieszono obraz przedstawiający galette. Całość tworzyła więc wrażenie, że obydwoje patrzą na ciasta. Co jak co, ale żadna sztuka nie przebije sztuki kulinarnej.

Obraz kucharza Claude Monet namalował w 1882 roku. Znany jest też pod tytułami „Monsieur Paul” albo „The Chef”. Znajduje się w Österreichische Galerie Belvedere w Wiedniu.

Artykuł powstał w ramach cyklu tematycznego Rzeczy Pierwsze. Pozostałe materiały w cyklu:


Felieton i zapowiedź: 

Podcast 

Tekst o włoskich serach produkowanych w Warszawie: 

Tekst o moich najukochańszych bułkach i chlebach: 

Tekst o książkach dla początkujących: 

Może Cię też zainteresować